Sw.Ojciec Pio

Sw.Ojciec Pio

@ojciecpio.francescoforgione

Polubienia 0
Ocena brak
Opinie 0
Tak
0 Czy ten profil jest Zaufany?
Nie
Zobacz profil

Ostatnia aktualizacja: 2022-09-22

Kategorie: Społeczność

Opis

Wiara Czyni Cuda

O.Pio(Francesco Forgione) przyszedł na świat w miasteczku Pietrelcinie, w południowych Włoszech, w miesiącu rozkwitania kwiatów, 25 MAJA 1887 r. Był piątym spośród ośmiorga dzieci Peppy i Grazio Forgione. Jego mama Peppa wyznała, że był niepodobny do innych chłopców: ,,nigdy nie był niegrzeczny, czy źle się zachowywał''. Od wieku pięciu lat miewał wizje Nieba i był przedmiotem prześladowań przez szatana; w widzeniach rozmawiał z Panem Jezusem, Jego Matką, oraz ze swoim Aniołem Stróżem lecz — niestety — te doświadczenia Nieba przeplatane były obecnością piekła i szatana.

W 1903 r., wskutek umartwień i słabego zdrowia, bliski był śmierci. Lekarze stwierdzając wyczerpanie organizmu pewni byli, że wkrótce umrze. Słaby, lecz silny siłą ducha, przyjął wtedy franciszkański habit Kapucynów, rozpoczynając życie zakonne i nowicjat — a wraz z nim intensywne życie nauki, modlitwy, ubóstwa i pokuty. W 1909 r., na skutek choroby znalazł się znów w Pietrolcinie, przy boku matki. Rozpoczynał się wtedy jeszcze jeden intensywny etap jego niezwykłego życia, pełen mistycznych cierpień, niewidocznych stygmatów, i straszliwej walki z szatanami usiłującymi go zniszczyć. ,,Wszystko stało się tutaj'' mówił potem, cała jego przyszłość została tu przygotowana. Jedenastego stycznia 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze Benevento. W roku 1916 znajdujemy księdza Pio w kościele w San Giovanni Rotondo, z jego zabytkową i mistyczną kalwarią Gargano, w miejscu które wkrótce miało się stać jego Jerozolimą, i gdzie wkrótce zaczął być znany wśród miejscowej ludności jako ,,świątobliwy ojczulek''. Tutaj stał się ,,ofiarą miłości'', na przebłaganie za grzechy, jako odkupieńcza ofiara i odnowiciel duchowy tłumów które licznie ściągały aby oddać cześć krwawiącym ranom na jego dłoniach i stopach. Stygmaty otrzymał 20 września 1918 r. gdy modlił się przed krzyżem umieszczonym na chórze starego kościółka, z rąk niezwykłej postaci podobnej do anioła. Rany stygmatów pozostały otwarte i krwawiące przez pięćdziesiąt lat. Był to jeden z powodów dla których przez lata ściągali do San Giovanni Rotondo lekarze, naukowcy, dziennikarze i zwyczajni ludzie, chcąc zobaczyć ,,świątobliwego braciszka''.

Zwykle budził się wczesnym rankiem (a właściwie jeszcze w nocy) aby przygotować się do Mszy Świętej. Każdego ranka o godzinie 4-tej zawsze setki a czasem nawet tysiące wiernych czekały już na otwarcie drzwi kościoła. Po Mszy Świętej większość czasu poświęcał modlitwie i słuchaniu spowiedzi. Zmarł 23 września 1968 roku, po pięćdziesięciu latach od otrzymania stygmatów, zamykając upragnioną misję swego serca: prawdziwego krzyża i prawdziwego ukrzyżowania. W liście datowanym 22 października 1918 r, ojciec Pio tak opowiedział o swoim doświadczeniu krzyża:

,, ...Cóż mogę powiedzieć ci o moim ukrzyżowaniu? Mój Boże! Co za wstyd i co za upokorzenie odczuwam gdy próbuję opowiedzieć komuś co uczyniłeś mi, twemu nędznemu stworzeniu! Stało się to rankiem 20-go (września) — byłem na chórze, po odprawieniu Mszy Świętej, gdy niespodziewanie ogarnął mnie błogi spokój podobny do miłego snu. Wszystkie zmysły mojej duszy, wewnętrzne i zewnętrzne, znajdowały się w stanie niewypowiedzianego spokoju. Wewnątrz mnie i wokół panowała głęboka cisza, przejął mnie pokój i potem w mgnieniu oka odczułem nagle całkowite opuszczenie wraz z kompletnym oderwaniem się od wszystkiego. Gdy to się działo zobaczyłem tajemniczą postać, podobną do tej którą już widziałem 5-tego sierpnia, jedyna różnica była w tym, że z Jego rąk, nóg, i z boku kapała krew. Ten widok przestraszył mnie: tego co czułem w tym momencie nie da się opisać. Myślałem, że umrę — i umarłbym — gdyby Pan nie interweniował i nie podtrzymał mego serca, które omalże nie rozsadziło mi piersi. Zjawisko zniknęło a ja zdałem sobie sprawę, że moje ręce, stopy, i bok były przebite i sączyły krew. Możesz wyobrazić sobie mękę jaką odczuwałem wówczas i jaką niemalże odczuwam każdego dnia. Rana serca nieprzerwanie krwawi, zwłaszcza od czwartku wieczór do soboty. Mój Boże, umieram z bólu, męki i wstydu jaki odczuwam w głębi duszy. Boję się, że wykrwawię się na śmierć! Mam nadzieję, że Bóg słyszy moje jęki i odwróci tę rzecz ode mnie.''

W ciągu lat wierni, pielgrzymując z każdej części świata, przybywali do księdza-stygmatyka aby otrzymać od niego wstawiennictwo u Boga. Przez pięćdziesiąt lat w modlitwie, pokorze, i w ofiarnym cierpieniu realizował posłanie miłości. Czynił to w swoich inicjatywach skierowanych w dwu kierunkach: pionowym — ku Bogu — poprzez ustanowienie ,,grup modlitewnych'' i poziomym — ku cierpiącej wspólnocie — poprzez budowę nowoczesnego szpitala ,,Domu ulgi w cierpieniu''.

We wrześniu 1968 r. tysiące pielgrzymów duchowych dzieci o. Pio zebrało się w S. Giovanni Rotondo na IV Międzynarodowej Konferencji Grup Modlitewnych, by obchodzić pięćdziesiątą rocznice otrzymania stygmatów przez O. Pio. Nikt nie mógł przewidzieć, że o 2:30, 23 września 1968 r. ziemskie życie Ojca Pio z Pietrelciny dobiegło końca.

################################################################################################################################################################################## STYGMATY ####################### Św. Ojciec Pio przez pięćdziesiąt lat nosił na swoim ciele stygmaty - znaki męki Chrystusa - nieustannie krwawiące rany, których medycyna nie była w stanie zagoić. Krew wypływająca z tych ran wydzielała tajemniczy, przyjemny zapach.

Stygmaty u Ojca Pio zaczęły się pojawiać na jego ciele osiem lat - wcześniej, przed trwałą stygmatyzacją. 7 września 1910 r. podczas modlitwy ukazali mu się Jezus i Maryja i wtedy na swoich dłoniach zakonnik zobaczył Chrystusowe rany. Na ich widok Ojciec Pio bardzo się przestraszył i żarliwie się modlił, aby Chrystus uwolnił go od stygmatów: "Pragnę cierpieć, ale żeby to było w ukryciu". Pan Bóg wysłuchał jego prośby: zniknęły rany, ale zostawiły po sobie wielkie cierpienie. Ojciec Pio pozwolił prowadzić się Jezusowi przez kolejne etapy dojrzewania wewnętrznego, przez doświadczenie niezwykle bolesnej, ciemnej nocy ducha. W ten sposób coraz bardziej jednoczył się z Chrystusem w Jego dziele zbawienia świata.

O. Pio otrzymał stygmaty na stałe 20 września 1918 r. Miał wtedy 31 lat. Natomiast 5 sierpnia 1918 r. nastąpiło mistyczne przebicie na wskroś jego serca. Oto jak sam opisuje to wydarzenie w liście do swojego kierownika duchowego: "Słuchałem spowiedzi, kiedy nagle zdrętwiałem z przerażenia: przed oczami mego umysłu stanął Niebiański Gość. Trzymał w ręku coś na kształt narzędzia podobnego do drugiej, żelaznej klingi, zakończonej dobrze wyostrzonym ostrzem, z którego wydobywał się ogień. Z całej siły rzucił nim w moje serce. Zdawało mi się, że umieram. Chłopca, którego spowiadałem, poprosiłem, żeby odszedł, gdyż bardzo źle się czułem. Ta męka trwała bez przerwy aż do 7 sierpnia rano. Nie potrafię opisać moich cierpień - jakby mi rozdzierano wnętrzności. Od tamtego dnia zostałem śmiertelnie zraniony. Czuję w głębi duszy ranę, która jest cały czas otwarta i przyprawia mnie o nieustanne konanie".

Ojciec Pio każdego dnia musiał zmieniać bandaże oraz bieliznę, które nasiąkały krwią. Pisał: "Widzę siebie zatopionego w oceanie ognia. Rana, która mi ponownie została otwarta, krwawi - i to krwawi ciągle". Cierpienie spowodowane tym mistycznym wydarzeniem trwało z różnym natężeniem aż do 20 września. Chwilami było tak silne, że Ojciec Pio błagał o śmierć. "Rana jest tak bolesna - pisał do kierownika duchownego - że wystarczyłaby tysiąckroć na zadanie mi śmierci". Przy innej okazji napisał: "Moje cierpienia są dla mnie źródłem radości. Sam Jezus chce moich cierpień, potrzebuje ich dla zbawienia dusz. Pytam jednak siebie samego, jaką ulgę mogę Mu sprawić moimi cierpieniami. Cóż za przeznaczenie? Och! Jakżeż najsłodszy Jezus wysoko wyniósł moją duszę!" (14.10.1912 r.).

"Ile razy opuściłbyś mnie, mój synu - mówił Pan Jezus Ojcu Pio - gdybym cię nie przybił do krzyża? Pod krzyżem uczy się miłości, a ja nie obdarzam nią wszystkich ludzi, ale tylko dusze, które są mi najdroższe" (13.02.1913 r.).

Z posłuszeństwa swojemu przełożonemu o. Pio opisał moment otrzymania stygmatów w dniu 20 września 1918 r.: "Siedziałem na chórze po odprawieniu Mszy św., kiedy owładnęła mną jakaś dziwna ociężałość, podobna do słodkiego snu. Wszystkie moje wewnętrzne i zewnętrzne zmysły, a także cała dusza pogrążyły się w nieopisanym ukojeniu. Trwałem w tym stanie, gdy zobaczyłem nagle przed sobą tajemniczą postać, podobną do tej. którą widziałem wieczorem 5 sierpnia, z tą tylko różnicą, że jej ręce, nogi i bok broczyły krwią. Ten widok przeraził mnie. Tego, co przeżyłem w owej chwili, nie umiem opisać. Czułem, że umieram, i umarłbym, gdyby Pan nie umocnił mojego serca, które wyrywało się z piersi. Kiedy tajemnicza postać zniknęła. zobaczyłem, że moje ręce, nogi i bok zostały przebite i obficie krwawiły. Wyobraźcie sobie udrękę, której wówczas doznałem i której doznaję nieustannie prawie każdego dnia. Rana serca cały czas krwawi, szczególnie od piątkowego wieczoru aż do soboty. Obawiam się, że umrę z powodu wykrwawienia, jeżeli Pan nie wysłucha jęków mojego biednego serca i nie zabierze mi tych ran. Niech zostawi mi ból i mękę, lecz niechaj odejmie mi te znaki zewnętrzne, które sprawiają mi wielkie zawstydzenie i upokorzenie".

Od tego momentu aż do swojej śmierci Ojciec Pio nosił na swoim ciele znaki męki i śmierci Chrystusa. W jego boku powstała głęboka rana, a ręce i nogi miał przebite na wylot. Były to stygmaty, czyli znamiona szczególnej przynależności do Chrystusa i zjednoczenia z Nim (por. Ga 6, 17). Rany te nieustannie krwawiły, nie goiły się i nigdy nie ulegały zakażeniu. Był to oczywisty cud. See less

Jesteś właścicielem tego profilu? Zyskaj za darmo więcej zapytań i klientów w swojej firmie

Darmowe wyróżnienie profilu na 30 dni!

Dołącz do Zaufany Profil

Opinie o Sw.Ojciec Pio

Brak opinii.

Dodaj opinię

Jesteś właścicielem tego profilu?

Jeśli tak, nie trać możliwości aktualizowania swojego profilu, odpowiedzi na opinie oraz wysokiej pozycji w wyszukiwarkach.

Zarządzaj tym profilem

Może Ci się spodobać

x

Zgłoś naruszenie

Sw.Ojciec Pio
@ojciecpio.francescoforgione

Klikając "Wyślij zgłoszenie", oświadczam iż akceptuję Regulamin serwisu i Politykę prywatności Serwisu ZaufanyProfi.pl