Oleg Myszkier

Ostatnia aktualizacja: 2022-09-23

• Zgłoś

Opis

Synuś urodzony 30 sierpnia 2013 roku w Gdańsku z ciąży powikłanej wielowodziem...

Nasza historia zaczęła sie w taki oto sposób...

na początku stycznia 2013 roku coś mi mowilo, że poraz drugi będziemy rodzicami... przyszedł dzień 13 stycznia, dzień w którym zrobiłam test ciążowy, który już od pewnego czasu leżał sobie spokojnie w szufladzie... po chwili na magicznym paseczku pojawiły się dwie kreski :) radość ogromna, bo wkońcu po długim czasie udało się!! będziemy mieli drugie dziecko!! po glowie chodziło pytanie chłopiec czy dziewczynka? fajnie by było mieć synka córeczkę już mamy ma 4lata, jest śliczną, kochaną dziewczynką, ale nic zapytamy się małej czy by chciała mieć w domu mała dzidzię no i tak jak się spodziewalismy odpowiedź brzmiała TAK ale ma być braciszek... no i teraz zaczęło się tłumaczenie, że jeszcze nie wiadomo, że dopiero za jakiś czasi się dowiemy... każdego dnia pojawiały się te same pytania kiedy? za jaki czas? i czy to bedzie braciszek?

spokojnie mijały tygodnie... z każdej wizyty wychodziłam zadowolona, że z dzieciatkiem wszystko dobrze!! na badanie usg chodziłam do dr K. za każdym razem było wszystko dobrze, aż do nieszczęśliwego 33tc w którym ilość płynu owodniowego o niewiele wzrosła ponad normę... zapłakana szukałam informacji co to oznacza jakie mogą być tego konsekwencje i w sumie tylko jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować... było to WIELOWODZIE http://pl.wikipedia.org/wiki/Wielowodzie zaczęło się jeżdżenie od lekarza do lekarza z nadzieją że moj lekarz się myli, że z dzieckiem jest wszystko dobrze, ale niestety wszyscy tylko mowili że

-w chwili obecnej nie jest to do wykrycia, że jest za wcześnie ,

-ale jak to dojasnej anielki za wcześnie przeciez to już 33 tydzień

- tak ale wode dopiero się zebraly i nie jestesmy w stanie powiedziec co jest tego przyczyna, prosze kontrolowac ilosc plynu

calkiem zniechecona poszlam na nastepna wizyte ktora byla wyznaczona na za 2 ty czyli byl to juz poczatek 35tc. na dzien dobry lekarz kazal mi sie polozyc na kozetce do zrobienia usg i... wod juz bylo tyle ze nie bylo widac mojego malucha :( dostalam skierowanie do szpitala... na kliniczną...

tak jak we wtorek pojechalam tak dopiero na czwartek mialam wyznaczony termin przyjecia, bo nie bylo miejsc... ale na szczescie w nieszczesciu na nastepny dzien do mnie zadzwoniono ze moge przyjechac ze jest dla mnie wolne lozko... teraz kolejna trudna rozmowa przede mna tlumaczenie Zuzi dlaczego ide do szpitala, przeciez dobrze wiedziala ze jeszcze byl czas zeby braciszek przyszedl na swiat... ale udalo sie...w czwartek zrobiono mi badania oraz usg podczas ktorego wszytsko z malym bylo dobrze nic nie wskazywalo na to ze bedzie cos nie tak... dr ktora robila badanie zadzwonila do profesora zeby skonsultowac moj przypadek, a on zadecydowal o amioredukcji... czyli odciaganiu wód... z mojego brzuszka odciagnieto 2 litry plynow, maly podczas zabiegu wiercil sie to paluszkami chcial zlapac za igle to pupe nadstawial...

w nocy zaczely odchodzic mi wody... kolezanka z sali poszla po polozna a ta mnie zaraz zaprowadzila do gabinetu lekarskiego przysla p. dr i mnie zbadala powiedziala ze pora isc na sale porodowa, po kilku minutach bylam juz na porodowce.. podlaczono mnie pod ktg i tak sobie drzemalam, skurcze sie pojawialy co 15minut, po godzinie nagle zaczelo malemu zanikac tetno... spadlo ponizej 60 wiec szybka decyzja podjeta poza mna robimy ciecie... i tak 30 sierpnia 2013 roku o godzinie 4.04 na świat przyszedł OLUŚ!! See less